Strony

niedziela, 13 stycznia 2013

Christopher Lee daje nam przykład

Pisał Majakowski:
Młodzieńcze co wahasz się, jak żyć,
Nie namyślając się wzór ci podam bliski.
Pamiętaj i nie zapomnij o tym:
Żyj, jak żył towarzysz Dzierżyński.
Ten wzór jest już nieaktualny. Jest propozycja, by zastąpić go Christopherem Lee, odtwórcą roli Sarumana w ekranizacji Władcy Pierścieni i Hobbita. Oto dlaczego.
  • Christopher Lee w obsadzie ekranizacji Tolkiena wyróżniał się tym, że bardzo dobrze znał książkę. Nie musiał z nagła rzucać się do jej czytania (Astin), ani pytać syna, o czym to w ogóle jest (Mortensen). Na planie filmowym udzielał fachowych porad na temat wyglądu orków. Lub dzielił się wiedzą o Istarich, do których zaliczali się Saruman i Gandalf, z kolei Istari byli Majarami. Znajomość takich szczegółów świadczy o głębokiej wiedzy o pisarstwie Tolkiena.
  • Jako były były agent tajnych służb brytyjskich znał z własnego doświadczenia odgłos, jaki wydają ludzie dźgnięci w plecy, więc wiedział, co mówi, poprawiając w tej kwestii reżysera Jacksona.
  • Christopher Lee jako ochotnik wziął udział w zimowych, brutalnych walkach na froncie fińsko-sowieckim, jednym z epizodów drugiej wojny światowej. Zajmował się również ściganiem nazistów (akurat nie mam pewności, czy po wojnie również).
  • Mając 88 lat stworzył metalową operę o Karolu Wielkim, w której również wystąpił (prawdopodobnie tylko nagrywając album, choć zdaje się, że również występował na scenie). Mając lat 90 nagrał A Heavy Metal Christmas z "ciężkimi" wersjami Silent Night i Little Drummer Boy.
  • Zagrał w około dwustu pięćdziesięciu filmach, w tym kardynała Stefana Wyszyńskiego w filmie o JP II.
Christopher Lee w latach czterdziestych XX wieku
[Żródło]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz