Strony

piątek, 7 grudnia 2012

Atlas chmur czyli Cloud Atlas

Film, którego koncepcja jest niebezpiecznie bliska Drzewu życia, którego nie cierpię. Głosy z offu wypowiadają głębokie mądrości jako komentarz do sześciu opowieści z różnych czasów. Ale tym razem jest to strawne, bo historyjki, choć w sumie sztampowe, wciągają, są trochę zabawne, trochę poruszające, trochę sensacyjne. Narracja jest strasznie poszarpana, kamera skacze co chwilę od wątku do wątku i gdybym ten efekt chciał oddać na piśmie, to bez cukru, do nogi, ile płacę i dobranoc. A co to za wątki? Bez wchodzenia w detale: o zięciu plantatora z południa SZA w wieku XIX, który przyjaźni się z niewolnikiem, wtedy to rzecz niesłychana, o młodym homoseksualnym kompozytorze, który skomponował Atlas chmur w latach trzydziestych, o dzielnej dziennikarce śledczej, która odkrywa machlojki wokół elektrowni jądrowej w latach siedemdziesiątych, o wydawcy więzionym przez brata w domu starców w początku XXI wieku, o mądrej i dzielnej Sonmi, wytworze zaawansowanej lecz zdehumanizowanej technologii XXII wieku, i w końcu o Zachrym, szlachetnym dzikusie w nieco Wellsowskiej wizji świata dalekiej przyszłości, który mówi angielskim w wersji pidżyn i wraz ze swymi pobratymcami oddaje cześć bogini Sonmi. I chociaż cała wmawiana nam głębia tego filmu w moim odczuciu sprowadza się do paru szlachetnych banałów, to film oglądało się dobrze, zwłaszcza że jest to kolejna wygrana rozsądku nad 3D. O, dzięki Ci za to, łaskawa Sonmi!

1 komentarz:

  1. Wybacz ale nie mogę się z Tobą zgodzić. 3h bełkotu o niczym. Wybacz, ale to papka dla pseudointeligencji, która musi dostrzec w tym piękno i wizję. Niestety nie ma tam ani jednogo ani drugiego. Gra aktorska wybitnie słaba, montaż czasami wręcz nie do strawienia. Nie ma wym ani głębokiej myśli ani przesłania. Po prostu słabe kino.

    OdpowiedzUsuń