Strony

niedziela, 18 listopada 2012

Shem

Miałem obejrzeć gtm, a wyszło na to, że obejrzałem jtm, czyli "jewish themed movie". Opisy w sieci sugerują, że film jest "gay themed", bo główny bohater jest biseksualny, choć z przechyłem w stronę hetero. Na tej zasadzie do nurtu gtm można śmiało zaliczyć Ulicę Sezamkową, bo Ernie i Bert śpią w jednym łóżeczku. Zacznę od pochwał, co pójdzie szybko. Bohater filmu, dwudziestoparoletni nonkonformista Daniel, który właśnie rzucił dobrą pracę w reklamie, podróżuje po Europie, więc możemy sobie zobaczyć kolejno Paryż, Berlin, Pragę, Budapeszt, Belgrad, Sofię i Rzym. Jak Praga - to most Karola, jak Belgrad - to filmowy cytat z Kusturicy, czyli nieco stereotypowo, ale również nieco w duchu podróżnika Stasiuka sprzedającego nam swoją fascynację Europą środkowo-wschodnią. Reszta w tym filmie jest nieudana i naciągana. Daniel poznaje wielu ludzi, ale nic z tego nie wynika, a w podróż wyruszył na prośbę swej babki, aby odnaleźć grób jej ojca, słynnego przedwojennego cadyka. Zupełnie od czapy jest wątek sensacyjny, bo ów cadyk ukrył niby pewne precjoza, więc tajemnicza grupa ludzi obserwuje bacznie Daniela, ale ostatecznie ten motyw się nie domyka. Można by twierdzić, że film nawiązuje do tragedii europejskich Żydów i w tym upatrywać jego wartość. Można, ale nie trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz