Strony

niedziela, 7 października 2012

Nienasycenie

Z ekranizacją Witkacego są pewne kłopoty. Mniejszy to ten, że trzeba wykroczyć poza tradycyjną obyczajowość i pokazać, dajmy na to, faceta, który liże ucho drugiemu facetowi. Większy jest taki, że nie ma rady - Witkacy to groteska, a groteska jest świetna jako przyprawa, ale nie sprawdza się jako danie główne. Poza tym kwestie wygłaszane przez bohaterów są najczęściej pozornie tylko związane z sytuacjami, w jakich się znaleźli. Roztrząsać tajemnicę istnienia, pardon, Tajemnicę Istnienia, można w trakcie masturbacji, a równie dobrze podczas ubikacji lub beatyfikacji. W filmie pojawiają się słynne pigułki Murti-Binga, organiczny nośnik nowego światopoglądu o charakterze religijnym. Usypiają czujność w Polsce przed zbliżającym się chińskim zagrożeniem. Główny bohater to sympatyczny z buzi młodzieniec Zypcio, czyli Kapen Genezyp de Vahaz, który miotany jest przez nieokiełznane żywioły seksu, wojny, używek. Nie widzę wielkiego sensu w przenoszeniu Witkacego na ekran, ale jak już to zrobili, to przyznam, że nieźle wyszło. Ale żeby się lepiej przekonać, o co Witkacemu mogło chodzić, sięgnąłbym po książkę. Albo po pigułkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz