Strony

sobota, 8 września 2012

Walk a Mile in My Pradas

Co znaczy "gay"? - zapytał mały Tony mamusię. Ta, będąc purystką językową, nie pogodziła się z nowym użyciem tego słowa, więc powiedziała dziecku, że to znaczy "szczęśliwy". Chwilę później Tony musiał przepisać sto razy za karę "gay is evil", kiedy na pytanie, jak się miewa, odpowiedział zakonnicy, że jest "gay". Tony dobrze to zapamiętał, bo widzimy go dwadzieścia pięć lat później, kiedy kpi sobie z nowego kolegi w pracy, Steve'a, który jest gejem. Kiedy dochodzi do spięcia, christmasowy aniołek zmienia obu facetom orientację seksualną, co jest problemem, bo jeden miał zamiar wkrótce wziąć ślub, a drugi nie chce porzucać swojego Michaela, choć nie ma szans na intymność w ich relacjach. Byłaby to lekka komedyjka, ani specjalnie zła, ani dobra, ale przeszkadza mi w niej to, że utrwala stereotypy, w które osobiście nie wierzę. Heterycy piją piwo, jedzą steki i oglądają football (nie mylić z soccerem), a homosie noszą kolorowe ciuszki i buty od prady, cmokają się na powitanie i spożywają sałatki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz