Strony

niedziela, 29 lipca 2012

Na wschód czyli Comme des voleurs

Lionel Baier, autor opublikowanej książki i pracownik radia w Lozannie, odkrył właśnie, że jego pradziadek był Polakiem. Dla jego subtelnej duszy był to wstrząs, więc odtąd zaczął maniakalnie interesować się Polską i - na ile to możliwe - identyfikować się jako Polak. Trochę nas to dziwi, bo ten pradziadek to żadna świetlana postać w rodzinie Baierów: poślubił szwajcarską pannę, zapłodnił i zwiał do Polski nie myśląc wcale o alimentach. Lionelowi to nie przeszkadza, a kiedy spotyka Polkę Ewę, zaczyna darzyć ją dość dziwnym uczuciem, choć Serge, jego facet, próbuje go przekonać, że jest "as queer as a 3$ bill", czyli przy kobiecie jego zwiędlak pozostanie miękki niczym masło latem, a świeży śnieg zimą. W szaleńczym odruchu Lionel wyjeżdża do Polski razem z siostrą. Docierają na miejsce i pierwsze, co widzą, to Auschwitz. Co czeka naszych bohaterów w tajemniczym kraju? Do wyboru, do koloru: książę z bajki dla niego lub dla niej, szwajcarscy eko-terroryści, wódka zagryzana kabanosami, wozy drabiniaste, jarmark "Europa", rozwiązanie rodzinnych zagadek... Zajeżdża stereotypem, ale w sumie Polska jest pokazana sympatycznie. Ewę zagrała Bachleda-Curuś, nie jest to jej debiut w filmie z wątkiem homo. Odtwórcy roli Polaka Stasia należą się ciepłe słowa. Ten film wzmacnia moje przekonanie, że europejskie niskobudżetowe produkcje z gatunku gtm są na ogół lepsze od tych zza Atlantyku. Dość zabawna jest muzyka w tym filmie, bo miejscami jakby wzięta z filmu sensacyjnego. Poniżej można sobie odsłuchać Pavanę Ravela, jeden z wykorzystanych motywów muzycznych.


Phil śmieje się złowieszczo

Phil to jeden z naukowców w Veridian Dynamics, korporacji z serialu Better Off Ted. Lem jest jego współpracownikiem. Właśnie pracują nad czymś typowym dla Veridian Dynamics, przyjmijmy chwilowo, że chodzi o żaby wysysające ludziom gałki oczne. Zlecenie z góry to zlecenie.
   Lem: O, cholera! Może jesteśmy naukowcami bez skrupułów?
   Phil: (Śmieje się złowieszczo.) Zawsze się tak śmieję, gdy słyszę nieprzyjemną prawdę. To dlatego wyrzucili mnie z tego filmu Ala Gore'a.

sobota, 28 lipca 2012

Hard Pill

Ten film można by zaliczyć do fantastyki naukowej bliskiego zasięgu, czyli takiej, która nie zdziwiłaby nas, gdyby się urzeczywistniła. Elementem fantastycznym są pigułki zmieniające orientację seksualną gejów na heteroseksualną. Filmu do SF jednak nie zaliczę, bo przedstawiona "terapia" jest w fazie prób klinicznych i nie wiadomo, czy naprawdę zadziała. Mocno wierzę, że religijnie zmotywowani uczeni usilnie pracują nad czymś podobnym, a możliwość "leczenia homoseksualizmu" jest przecież faktem dla odpowiednio sformatowanych umysłów (zapewne Pawłowicz się do nich zalicza). Świat, w którym byłaby możliwa zmiana orientacji seksualnej, to ciekawy eksperyment myślowy. Geje nie mogliby twierdzić, że nic się nie da zrobić, bo tacy się urodzili. Ale na dobrą sprawę, w naszej rzeczywistości argumenty religijnych przeciwników zaczynają się od odrzucenia tej tezy. I tak dyskusja umiera w zarodku. W świecie z pigułką na homoseksualizm - nie umierałaby. Jak widać film daje do myślenia, teraz parę słów o nim. Głównego bohatera Tima gra Jonathan Slavin, znany z roli Phila w serialu Better Off Ted. Ma on ten problem, że nie jest zbyt atrakcyjny, więc nie może znaleźć sobie faceta. Postanawia poddać się "terapii", z czym oczywiście wiążą się spore życiowe zmiany. Filmy z wątkami homo są często słabo zrobione, bo niski budżet, co wybaczyć można, ale też często są słabo pomyślane, co wybaczyć trudniej. Tu mamy niski budżet, ale historyjka kupy się trzyma. Czy Tim po "terapii" będzie jeszcze zdolny do jakiejkolwiek miłości, pani redaktor Janicka?

Paraskevi Papachristou twituje

Zawodniczka Paraskevi Papachristou zamieściła na twitterze spostrzeżenie, że komary znad Nilu mogą w Grecji korzystać ze swoich lokalnych "specjałów", czyli ssać krew ludności znad Nilu, która napłynęła do Grecji (ze strachu przed demokracją w Egipcie?). Ten przejaw rasizmu został ukarany i Papachristou nie pojedzie na igrzyska w Londynie. Przyglądam się temu i rasizmu nie widzę. Bezpośrednio da się tylko wyczytać, że są w Grecji jacyś ludzie znad Nilu, w takim razie jakiekolwiek stwierdzenie obecności ludzi innej narodowości należy uznać za przejaw rasizmu. Co jeszcze widzę? Loty czarterowe, jakie sobie wykupują komary stęsknione za swoimi Kamilami i Raszadami (polecam te tabele, 1, 2, z których odczytamy, że Kamila znaczy "najdoskonalsza", a Raszad - "integralność zachowania"). Czyli odlotowe głupstwo. Jeśli jest rasizm, to domyślny, taki raczej implicite. Rzec by można, że Papachristou poległa od miecza, którym wojuje, czyli głupoty. Można na rzecz spojrzeć inaczej, jeśli poczyta sobie człowiek o latach trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy antysemityzm głoszono jawnie i bez zahamowań, a mówię tu nie o oczywistym przykładzie Niemiec, ale o Polsce. Różne oficjalne władze związków lekarzy czy adwokatów raczyły zalecać członkom tych organizacji, aby w ten czy inny sposób okazywali Żydom nieprzychylność. Sprawiedliwie jest dodać, że premier Składkowski odwrotnie - deklarował życzliwość państwa polskiego dla wszystkich jego obywateli. Nędza rasizmu i antysemityzmu była demonstrowana przez uczonych i literatów (nie wszystkich), ale to nie pomagało. Tu także mamy do czynienia z głupotą, ale tym razem głupotą okrutną. Jeśli już miałbym wybierać, to wolę tę śmieszną głupotę politycznej poprawności, którą mamy dzisiaj. Czy dałoby się inaczej, bez żadnej z tych głupot? Niechby Papachristou bredziła sobie o komarach, niechby Hoddle pieprzył swoje głodne kawałki o inwalidach, którzy cierpią za grzechy z poprzedniego życia. Na marginesie: jeśli tak jesteśmy czuli na wiązanie inwalidztwa z reinkarnacją, to chyba powinniśmy bojkotować wyznawców buddyzmu. O, ohydo moralna Dalajlamy! Mój rozum dajmy na to mógłby być mocno obrażony dogmatem o jedyności w Trójcy, ale zamiast tego wybrałem podziw dla umysłów, które tę prawdę akceptują. Bo to piękne umysły. Więc dałoby się inaczej? Na razie nie widzę specjalnych szans na triumf rozsądku, więc prowadź nas głupoto! I bądź śmieszna. Jestem w lekkim szoku.

czwartek, 26 lipca 2012

Alfred Łaszowski mówi

M jetetajnosmsłza cshrdlu h.

Źródło: Kroniki tygodniowe Słonimskiego, nr 338, 19 września 1937 r. Powyższy cytat jest odpowiedzią Łaszowskiego na zarzut Mitznera, że został wylany z organizacji socjalistycznej za komunizm.

wtorek, 24 lipca 2012

Mamy mają problem z Mają

Wszyscy psychopaci z mojego pokolenia mogą się tłumaczyć tym, że oglądali kiedyś Pszczółkę Maję. Inne przypadłości osobnicze, jak impotencja, oziębłość lub skłonność do prokrastynacji też można tym usprawiedliwiać. Pszczółka Maja powstała wysiłkiem sześciu narodów (sik!) i zdobyła popularność szeroko w świecie. Wiadomo, że główną demoniczną postacią była pajęczyca Tekla, która co chwilę chciała skonsumować któregoś z bohaterów bajki, a na domiar złego rzępoliła na skrzypcach. Ale z czasem złagodniała, została jaroszką i kimś w rodzaju zrzędliwej ciotki. Za wszystko co najgorsze można obwiniać odcinek trzeci Pszczółki Mai. Młodziutka Maja poznaje muchę Nepomucena, który jest sympatyczny i pokazuje jej kawałek świata, czyli łąki, na którą uciekła Maja ze swojego roju. Ale prawa przyrody są nieubłagane i Nepomucen ginie w paszczy modliszki Migotki, którą potem Maja uratowała, kiedy chłopiec próbował Migotce wyrwać skrzydełka (szczegółów nie pamiętam, odtwarzam na podstawie tego).
On oglądał Pszczółkę Maję

Czy mogę pana prosić o rękę?

Przedstawiciel prawicy wypowiada się o związkach partnerskich
Według polskiego sejmu na razie nie mogę, bo właśnie dzisiaj zadecydował, że nie zniży się do dyskusji o związkach partnerskich. I słusznie, bo po co to komu. Prywatnie przecież i tak w praktyce realizuję umowę o użyczaniu mienia i genitaliów, czyli małżeństwo według Immanuela Kanta. A jednak mały smuteczek jest, bo wypowiedzi posłów prawicy na temat homoseksualizmu są genialne! Na pewno wiele innych osób poza Piętą wypowiedziałoby się w sposób równie stanowczy i godny podziwu. Ale w końcu kiedyś do debaty dojdzie, bo jak wiadomo, w Polsce wprowadzany w życie jest pewien scenariusz. Powoli, bo powoli, ale jednak. O ustawie o związkach partnerskich
  1. nie myśl,
  2. jeśli pomyślisz - nie mów,
  3. jeśli powiesz - nie pisz,
  4. jeśli napiszesz - nie dyskutuj o niej,
  5. jeśli dyskutujesz - głosuj przeciw.
Dalszych punktów nie ma, bo są nie do pomyślenia dla zakutych łbów. Na przykład dla takiego Karnowskiego (Jacka czy Michała? - chyba tego drugiego), który jest stuprocentowym homofobem w białych rękawiczkach, nie takim ordynarnym, jak Pięta. Karnowski jest przeciw ustawie o związkach, bo to "mądrość etapu", krok w kierunku umożliwienia adopcji dzieci przez pary homoseksualne. To jakby kupić nóż do krojenia chleba i zabić nim babcię. Moim zdaniem, jeśli dziecko byłoby nieszczęśliwe, gdyby miało dwie mamusie lub dwóch tatusiów, to głównie dlatego, że spotykałoby się z ostracyzmem ze strony przepełnionych miłością bliźniego współobywateli. Ale to pomińmy, bo są prawdziwie tragiczne życiowe sytuacje, w których oficjalnie w świetle naszego bardzo uczulonego na wartości prawa odbiera się dziecko jednaj z mam, bo ta biologiczna zmarła. Niestety nie pamiętam, gdzie o tym przeczytałem.

Mam też inną refleksję. Pamiętam z pewnej książki omawiającej podstawowe zagadnienia filozofii, że nasz świat składa się z obiektów, które są jakieś, to znaczy są jakościowo uposażone. Nie mam pewności, czy jest to prawda absolutna i w szczególności odnosi się do Platformy Obywatelskiej, wbrew temu, co zacytowałem w tym wpisie. Należałoby Platformie zadedykować tę pieśń, której nie zamieszczam na blogu, bo "mądrość etapu" kazałaby mi potem sięgnąć po Santor i Fogga.

niedziela, 22 lipca 2012

Skull & Bones

Pomysł na ten film jest niezły, ale wpadli na niego totalni amatorzy, którzy mieli dość uporu, aby swoimi środkami film zrealizować. Nie dziwne więc, że dostaliśmy produkt filmopodobny, w którym bardzo przeszkadzała marna gra aktorska - a mnie to rzadko przeszkadza, bo często tej złej gry nie widzę tam, gdzie inni widzą (jak to podobno było z Paltrow w Sky Kapitan). Mamy więc nieudolny demoniczny śmiech oraz zapłakaną mamunię porwanego chłopca, która zarzuca mężowi nieczułość, gdy ten udaje się do pracy, a sama wcześniej nie zapomniała nałożyć maskary na rzęsy. Tematem filmu są mordercy-psychopaci, którymi staje się para gejów znudzona rutynowym współżyciem. W tle krążą informacje o znanych psychopatach, na przykład o Jeffreyu Dahmerze , który miałby wielu przyjaciół, gdyby powstrzymał się od ich zjadania. Dodatkową trudność, oprócz próby wmówienia nam, że nuda prowadzi do morderstwa, stanowi dziwaczny wątek obrzędów voodoo wpleciony w fabułę.

Gniew tytanów czyli Wrath of the Titans

Moja znajoma opowiadała dziecku bajki mniej więcej tak. I wtedy królewicz pocałował królewnę, a ona mu za to dała jabłko, z którym poszedł szukać żywej wody, a kiedy szedł przez las, lis powiedział mu, żeby wszedł na to duże drzewo, które nie było drzewem, ale fasolą, która sięgała do samego nieba itd. W taki właśnie sposób opowiada się mity greckie w holiłódzkich produkcjach. Jest to nawiązanie do starej metody twórczej zwanej dadaizmem, o której Achmatowa rzekła: "To nie jest wolność, to dowolność". Narzekanie na niezgodność filmu z klasyczną mitologią ma tyle sensu, co narzekanie na przekomplikowanie systemu podatkowego. Co chwilę mamy jakieś nowe stwory, które chcą głównych bohaterów pożreć, unicestwić, spalić lub nadziać na rogi. Cała inwencja w to właśnie poszła, a reszta łącznie z fabułą to zbyteczne dodatki. Jest to nic innego, jak odwzorowanie schematu filmu pornograficznego, ale w wydaniu dla siedmiolatków.

sobota, 21 lipca 2012

Aureolę za pacholę

Przybora, erotoman-gawędziarz, dla niepoznaki w cudze usta wkłada opowieść o seksualnych wyczynach wuja. W starszej wersji wuj na łożu śmierci dziabnął zakonnicę, ale nadeszły nowe czasy, a z nimi przewartościowanie moralne, w świetle którego incest jest bardziej stosowny.

Zabijaka czyli Goon

Wiadomo, że w hokeju, jak wszędzie, pod pozorem szlachetnej rywalizacji rozgrywa się brutalna walka o zwycięstwo, w której używa się brutalnych metod. W filmie widzimy ochroniarza Douga Glatta, który wpadł w oko trenerowi drużyny hokejowej, bo choć ledwie utrzymuje się na łyżwach, świetnie sobie radzi w mordobiciu. Wykorzystanie jego potencjału zwiększa możliwości taktyczne przez fizyczną eliminację zdolniejszych graczy drużyny przeciwnej. Ale inne drużyny mają swoich zabijaków, w tym legendarnego Rossa Rheę, z którym zmierzy się nasz Doug. Zanosi się na walkę tytanów. Odrabiając zadanie domowe ustaliłem, że grający Douga Scott wybił się rolą Stiflera w American Pie, wrócił do niej zresztą niedawno w kolejnym filmie z tej serii. Z kolei Marc-André Grondin, grający zdolnego młodego hokeistę o uduchowionej facjacie, złamanego wcześniej przez innego zabijakę, a chronionego przez Douga, był główną postacią w pamiętnym C.R.A.Z.Y.

Cytat z serialu (Archer, sezon 2, odcinek 10)

Czy porno internetowe wie, że je zdradzasz? Pytanie zadano Cyrilowi, który chwilę wcześniej tłumaczył, że używał służbowego telefonu, aby połączyć się z seks-linią. To nie całkiem była prawda, bo z tego telefonu prowadził negocjacje w sprawie uwolnienia Cheryl Tunt, którą wcześniej zamknął w piwnicy budynku agencji szpiegowskiej, gdzie pracował jako księgowy. Domagał się 3700 dolarów od szefów swojej agencji, bo tyle winna była mu multimilionerka Cheryl. (Archer 2x10)

Le Clan czyli 3 Dancing Slaves

Opowieść o trzech braciach, którzy żyją z ojcem po śmierci matki. Można by powiedzieć, że nic niezwykłego, ale to tylko w kategoriach filmowych, gdzie Abrahamowi Lincolnowi dorabia się przeszłość pogromcy wampirów - ryk rannego łosia wydobywa się spośród filmowców. Przekroczyliśmy ten Rubikon idiotyzmu, a teraz czekamy na następny. Wróćmy do Tańczących niewolników. Nic niezwykłego, ale zadajmy sobie pytanie, czy osobiście znamy podobne przypadki? Najstarszy z braci jest w więzieniu, młodszy podpada handlarzom narkotyków, a najmłodszy szuka iluzji wsparcia modląc się do zdjęć zmarłej matki. Jest to film z nurtu PSF, nie ma intrygi, nie ma zagadki, nie ma zdzierania masek i odkrywania gry pozorów. Jest pokazany kawałek trudnego życia, którego inaczej nie zobaczylibyśmy. Widzę w tym pewną wartość, choć w przypadku tego filmu mam podejrzenie o uleganie pewnym schematom. Młodzieńcy pochodzący z Maghrebu, być może w kolejnym pokoleniu, muszą mieć problemy z prawem. Choć z drugiej strony, jeden z nich wyprostował ścieżki swego życia, ma pracę, kobietę i buzia mu się śmieje. W filmie mamy wątek homo, ale nie jest pierwszoplanowy.

Prometeusz czyli Prometheus

Pamiętamy Winonę Ryder z Obcego 4, która w pewnym momencie okazuje się kobietą sztuczną (tzn. androidem, nie Anną Grodzką). Na pytanie, czemu pomaga dziwnej szajce, odpowiada, że tak mnie zaprogramowano. W tym sensie trudno mieć pretensje do granego przez Fassbendera Davida 8, sztucznego człowieka, że zachowuje się dziwnie, bawi się w doktora Mengele, i nie wiadomo, wobec kogo jest lojalny. W ogóle system podległości formalnej w załodze Prometeusza, statku kosmicznego wysłanego za ciężkie pieniądze w daleką misję kosmiczną, jest dość pogmatwany. Motywem do zorganizowania wyprawy była krucha wiara jednej rudej pani i jej faceta w to, że poznamy Inżynierów, potężne istoty, które stworzyły ludzi. W pewnym sensie więc wszyscy ludzie są sztuczni. Przy okazji mówimy "pa, pa" ewolucji, za to otrzymujemy bezbożną wersję inteligentnego projektu. Prometeusz jest pełen zagadek - widać, że Riddle Scott chce zapoczątkować nową serię filmów o obcych. Jedno natomiast nie ulega wątpliwości, zarazić się obcym jest niezwykle prosto. Na przykład przez stosunek heteroseksualny z facetem, któremu parę godzin wcześniej podano doustnie kroplę obcej krwi (a to kwas podobno?). Czy ten film jest tak słaby, jak mówią? Do historii kina pewnie nie przejdzie, ale nie widzę specjalnego powodu, żeby go okładać odchodami.


Ojciec i syn czyli Отец и сын

To dość niepokojący film. Na samym początku widzimy dwa nagie ciała męskie, które przytulone do siebie prowadzą tajemniczą rozmowę. Jak wyznaje młodsze z nich, jest na jakimś rozdrożu, samotne, wieje wiatr. Zatem dostajemy szybko ostrzeżenie, tak jak w filmach pornograficznych - tu będzie poetycko. A poezja to środek wyrazu dużo delikatniejszy od pornografii - ćmienie zęba czy zbyt twarda poduszka unicestwia cały poetycki zamysł. Po chwili okazuje się, że ta otwierająca film wizja była raczej natury duchowej, ale ojciec i syn są rzeczywiści, a przedstawiani są bezustannie w sytuacjach sugerujących napięcie seksualne między nimi. Prowadzą rozmowy, ale żadne rozmowy w tym filmie nie są zwyczajne. Wyłaniają się jakieś konkrety, pojawia się syn kolegi z wojska, ale równie dobrze to ciotka na reniferze mogłaby przyjechać. Może nawet poetyczniej by było. Takich filmów wiele na raz nie dałoby się obejrzeć, ale raz na jakiś czas jest to miła odskocznia. Co ciekawe, ten wytwór sponsorowało Ministerstwo Kultury Federacji Rosyjskiej, raczej nie do pomyślenia w naszej Rzeczypospolitej. Poniżej widzimy tatusia i synka. Tatuś niezłe ciacho.

czwartek, 19 lipca 2012

Cytat wart ocalenia

Mroczne widmo nadciąga do Europy. Cytat z Kroniki tygodniowej Słonimskiego nr 271 z 3 maja 1936 roku.
Cóż nam pozostaje wobec tego pomieszania, chaosu i bezładu? Co czynić? My, pisarze, możemy na razie tylko protestować, jak protestował kiedyś Wolter przeciw trzęsieniu ziemi w Lizbonie. Trzęsienie ziemi, które zburzyło stolicę Portugalii, sprzeczne było, jak wołał Wolter, z ładem, rozumem i sprawiedliwością.

Wpadają do wody...


Czy się dobrze przysłuchaliście? Bo mnie wzruszyli ci chłopcy, którzy śpiewają o tym, że gdyby mieli urodę, to... Zaczęło się od tego, że Kwiatek chodził i śpiewał
Wpadają do wody czerwone jagody,
powiadają ludzie, że nie mam urody.
Szczerze zafrapowany faktem zależności opinii ludzi od rodzaju wpadających do wody produktów zapytałem Kwiatka, co będzie, jeśli do wody wpadną czerwone czereśnie. I zaczęło się. Zanim przytoczę owoce naszej twórczości przywołam Rabelais'go, do którego niechcący nawiązujemy skatologiczno-seksualnym typem humoru. Wielki to zaszczyt dla Rabelais'go, że go tu wymieniam, nieprawdaż. Z tej okazji opiszę swoje wrażenia z niedokończonej lektury Gargantui i Pantagruela, bo pod pozornym prymitywizmem kryły się w tym dziele erudycyjne odniesienia do zdarzeń ówczesnych. Gargantua wypił galon chablis, po czym strugą moczu zalał lewobrzeżną część Paryża. Przypis głosił mniej więcej: dekretem z 17 maja 1518 Ludwik IX pozbawił szlachtę zamieszkałą w Paryżu praw do sprzedaży sera pleśniowego z rejonu Dolnej Normandii. W tym, co tu piszę, nie ma źdźbła prawdy oprócz tego jednego: takie są moje wrażenia. W poniższych strofach zechce czytelnik zauważyć między innymi krytykę podejścia minister Bieńkowskiej do wykorzystania funduszy unijnych w ramach programu Kapitał Ludzki.
Wpadają do wody czerwone czereśnie,
powiadają ludzie, że ja pierdzę we śnie.

Wpadają do wody czerwone maliny,
powiadają ludzie, że mam wonne bździny.

Wpadają do wody czerwone kapusty,
powiadają ludzie, że mam tyłek tłusty.

Wpadają do wody czerwone tramwaje,
powiadają ludzie, że ja dupy daję.

Wpadają do wody różowe prosięta,
powiadają ludzie, żem jest pierdolnięta.

Wpadają do wody pręgowane żmije,
powiadają ludzie, że mi cipka gnije.

Wpadają do wody pieczone golonki,
powiadają ludzie, że ja liżę członki.

Wpadają do wody czerwone trzewiki,
powiadają ludzie, że mam smaczne siki.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Black Briefs

To nie jest film, ale zlepek sześciu krótkometrażówek z tematyką homo w wersji mrocznej. Ma być serio i do płaczu. Króciutko o każdej.
  • Spring. Chłopak umawia się ze starszym jegomościem na seks sado-maso. Ale nie na to, co go spotkało.
  • Remission. Horror onkologiczny.
  • Winner Takes All. Nadobny chłopiec urządza konkurs o swoje względy, do którego zaprasza swoich dwóch kochanków. Wyjdzie trochę inaczej niż się spodziewał.
  • Promise. Oj, ci panowie, którzy za chwilę mają się pobrać, mają poważne issue z zaufaniem.
  • Video Night. Miał być przyjemny nastrój przy kręceniu amatorskiego filmiku, a tu akurat napatoczył się jakiś seryjny zabójca.
  • Communication. Byłaby taka piękna wspólnota dusz i zapewne nie tylko dusz, pomimo sporej różnicy wieku, ale nie mogło się udać, bo inaczej nie byłoby mroczno.
Podsumowując, nadal nie widzę wielkiego sensu w krótkim metrażu. Bywają wyjątki, dla przykładu Coffee Date w wersji krótkiej, z której niestety później zrobili bezsensownie długi film. Innych wyjątków chwilowo nie pamiętam.

Winner Takes All Promise

niedziela, 15 lipca 2012

Freakonomia czyli Freakonomics

Tytuł polski strasznie nieudany, bo jak człowiek nie wie, że chodzi o angielskiego freaka, to nie zrozumie. Pomyślałem pięć sekund i wymyśliłem swoją wersję: Wariatystyka. Nie znam przebojowej książki, która była podstawą filmu, ale przy założeniu, że do filmu wzięto z niej lepsze kawałki - lepiej sobie ją darować. Autorzy książki, zarazem główni narratorzy filmu, promują bardzo racjonalne podejście do badania rzeczywistości, a są to głównie eksperymenty i analiza danych statystycznych. Wynika z nich na przykład, że prawie na 100% w walkach sumo dochodzi do niejawnych układów, dzięki którym wygrywają ci, którzy na zwycięstwie zyskują wiele, podczas gdy dla oponentów nie jest to takie ważne, bo mają już odpowiednią liczbę zwycięstw na koncie. A tego rodzaju oszustwa w sumo to sprawa niemal narodowego honoru Japończyków, bo rytuał tych walk zahacza nie tylko o dwutysiącletnią tradycję, ale i szintoizm, główny system religijny tego kraju. Ludzie ujawniający brzydkie tło walk sumo mają w Japonii ciężko, albo w ogóle nic nie mają, bo kończą życie w dziwnych okolicznościach. Rozdział o sumo, może i ciekawy sam w sobie, uważam jednak za kiepski, kiedy fasadowość tego sportu zostaje rozciągnięta na świat współczesnej gospodarki. Taki Madoff przedstawiał się jako guru, a był piramidalnym oszustem. No, widziała pani? Oprócz oszustwa, inne kwestie poruszane w filmie to znaczenie imienia w życiu człowieka, przyczyny spadku przestępczości i na koniec motywowanie gimnazjalistów do nauki za pomocą pieniędzy. Nie będę zdradzał, jakie są konkluzje, ale powiem tylko, żeby wiele nie oczekiwać. Autorzy klarują nam przy tych okazjach, że współwystępowanie nie oznacza przyczynowości. Liście spadające z drzew nie są przyczyną nadejścia jesieni. Ale ja to wiem już od jakiegoś czasu.

Apart

Strasznie wszyscy smutni w tym filmie. Mają powody i to całkiem klarowne. Osoba A zdaje sobie sprawę z tego, że jej prawdziwa orientacja seksualna uniemożliwia dalsze pożycie z B. Osobę C widzimy w łóżku z osobą D i choć było miło, jedna z nich dość wyraźnie odmawia pogłębiania znajomości, która trwała dwie godziny (nie licząc wcześniejszych kontaktów via internet). Itd., itp. Osoba Ż nie może przeboleć utraty ukochanej osoby Ź, która poległa na wojnie z terroryzmem. Jeśli decydujemy się oglądać kino amatorskie, to nie należy mieć wielkich oczekiwań - w tym przypadku ani nie ma czego wychwalać, ani nie ma na co szczególnie psioczyć. Czuję, że Afdhere'a Jamę stać na coś więcej w przyszłości.

sobota, 14 lipca 2012

Bookends

Film o grupie znajomych, którzy spotykają się z okazji urodzin jednego z nich. Nie wyszło najlepiej, bo najpierw każdy zamówił sobie coś do zjedzenia, potem dwóch chłopców pojechało do restauracji, ale upaleni trawką nie mogli jej znaleźć, a poza tym zapomnieli wziąć ze sobą kartkę z zamówieniami. Ale w sumie można sobie wyobrazić gorszy scenariusz urodzinowy, w którym nie ma problemu z jedzeniem, ale za to solenizant wpada na pomysł, żeby wspólnie obejrzeć film Bookends. Ciekawe, czy wówczas również jeden z gości rozpłakałby się po uświadomieniu sobie, jak nędzne i puste jest jego życie, którego treścią jest pogoń za seksualnymi okazjami. Wątpimy w to z całych sił razem z redaktor Janicką.

Eden's Curve

Peter Douglas, dorodny siedemnastolatek, zaczyna naukę w college'u. Są późne lata sześćdziesiąte lub wczesne siedemdziesiąte, młodzieńcy w college'u, sami z bogatych domów, używają życia po wyrwaniu się ze swoich WASP-owatych domów rodzinnych. Tym razem znowu mamy trójkąt, bowiem Petera przygarnęła do swoich łon heteroseksualna para, najwyraźniej swoją heteroseksualnością nieco znudzona. Wszystko w oparach trawki i alkoholu. Peter miał być rodzajem seksualnej zabawki, ale wyszedł nieco z roli, co wiązało się z komplikacjami życiowymi. Zakończenie filmu jest par excellence melodramatyczne, o co pretensji nie mam, ale o to, że było przewidywalnie i nudno. Wbrew intencjom twórców rozbawiła mnie postać wykładowcy Iana, który wyglądem i stylem życia manifestuje sympatię z ruchem hippisów, ale jego wykłady przypominają jako żywo Bladaczkę. Dlaczego w poezji Rilkego nieśmiertelne piękno mieszka?

Cytat wart ocalenia

A doctor gave a man six months to live. The man couldn't pay his bill, so he gave him another six months. (Henny Youngman)

piątek, 13 lipca 2012

Trzy czyli 3

Właśnie zobaczyłem, że ten film doczekał się polskiej premiery. Ludzie ściągają filmy z internetu - głupi, nie wiedzą, że wystarczy odczekać dwa latka i wtedy będą mogli sobie zobaczyć w kinie. Raczej unikam czytania recenzji przed napisaniem swojego wypotu, ale tym razem rzuciła mi się w oczy recenzja z "Polityki". "Dobrze sytuowane, bezdzietne, wypalone małżeństwo", "wyuzdana erotyczna gra z jej mężem", którą rzekomo prowadzi kochanek żony? Przepraszam, ale to bzdury, i gdyby to tylko było możliwe, poprosiłbym szanownych czytelników, aby sobie stroną www z tą recenzją podtarli tyłek w stosownym momencie. Ale niestety łatwiej krytykować niż przekonywać, że coś jest udane. Oczywiście Trzy ma słabości, do których zaliczyłbym dziwne mistyczno-kiczowate momenty związane ze śmiercią matki bohatera. Poza tym, aby cieszyć się tym filmem, trzeba zaakceptować niezwykły zbieg okoliczności, na którym zbudowana jest fabuła, ale zdarzenia mało prawdopodobne w przypadku konkretnych ludzi jednak się komuś się przytrafiają. Ktoś w końcu trafia szóstkę w totka. Na Boga, krytyku z "Polityki", oczekiwanie, że Tykwer zrealizuje komedię - to dopiero naiwność. Bo Tykwer jest mistrzem budowania nastroju, zestawiania obrazów z często nieoczywistą muzyką, pokazywania intensywnych przeżyć w sposób subtelny. Kto inny kazałby postaciom się wydzierać niemiłosiernie i szarpać za kłaki. To oczywiście też lubimy, ale warto sobie od tego czasem odpocząć. Cały film to opowieść o narodzinach trójkąta złożonego z dwóch biseksualnych dżentelmenów i pani, która nie ma z tym problemów. Ale wcześniej miała. Wśród wątków pobocznych wyróżnię scenkę kontaktu ojca z synem. Widzą się raz na dwa tygodnie, ale spotkanie wygląda trochę jak w Bliskich spotkaniach Spielberga. Jeśli do tej pory nie przekonałem was, że warto ten film zobaczyć, to jest jeszcze inny powód - na złość episkopatowi. Bo chyba nie dlatego, żeby zobaczyć gostka mocno przypominającego Tuska Donalda w scenie łóżkowej z innym facetem?

czwartek, 12 lipca 2012

Co po Euro? Czy Polska jest wreszcie sexy?

Zaryzykuję hipotezę, że tak. Polska ma szansę być sexy i to w bardzo namacalny sposób. Oczywiście nie chodzi o takie proste rozumienie terminu "sexy", że Gosia myśli tak o Wojtku. Nam chodzi o to, żeby tak myślał Dominic lub Brian ze Zjednoczonego Królestwa bądź Zjednoczonych Stanów. I rzeczywiście, Dominic Ford, producent pornografii dla gejów, zapowiedział serię klipów "Poland Series", w której ukazały się na razie dwa z udziałem Tomasza Z. i Mariusza. Efekt barceloński to jednak nie wymysł, moi drodzy. Ale musimy się ciągle starać, dlatego Jacek Bilczyński, który wie dobrze jak być sexy, poradzi nam, jak można to osiągnąć.

Cytaty warte ocalenia

I have the world's largest collection of seashells. I keep it on all the beaches of the world... perhaps you've seen it. (Steven Wright)

Democracy is the theory that the common people know what they want and deserve to get it good and hard. (H. L. Mencken)

Ona jest taka stara, że jak się rodziła, to Morze Martwe było jeszcze chore. (Ktoś)

wtorek, 3 lipca 2012

Cytat wart ocalenia

Kids are wonderful, but I like mine barbecued. (Bob Hope)

niedziela, 1 lipca 2012

Kwiecisty nonsens

Cytat z Kronik tygodniowych Słonimskiego, nr 168 (1 X 1933).
Prof. Loria powiada, że "dobra, oryginalna literatura popularnonaukowa wyrosnąć może tylko na gruncie użyźnionym owocami rodzimej twórczości naukowej...". Jeśli prof. Loria jest poważnym uczonym, to powinienem uwierzyć, że grunt użyźnia się owocami, a ja mimo wszystko upieram się, że nawozem.
Autor odpowiada Lorii na zarzuty, że we wcześniejszych Kronikach pozwolił sobie niepochlebnie wyrazić się o pomysłach Einsteina na temat syjonizmu. Ale Einstein nie jest profesorem od syjonizmu, więc można uznawać jego poglądy za niepoważne. Zresztą teoria względności też może być podważana (i była), ale tutaj jest nieco trudniej o rzeczową krytykę. Może jest taka prawidłowość, że im więcej autorytetu trzeba na obronę jakiejś tezy, tym jest ona słabsza. To pasuje jak ulał do [wykreślone - autocenzura z szacunku dla autorytetów].

Os 3 czyli Us 3

Film o trójkącie złożonym ze studentów w São Paulo, w tym dwóch chłopców. Miało być platonicznie, ale jednak się nie udało i trójkąt przerodził się w grupę "2+1". Kończą się studia i co dalej? Żeby za dużo nie zdradzać - nasza trójka decyduje się na coś w rodzaju Big Brothera, co pozwoli im żyć nadal tak, jak w czasie studiów. W warunkach kontrolowanej intymności podejmują pewna grę z podglądaczami, w ramach której chłopcy symulują pociąg seksualny do siebie. Manipulatorzy czy manipulowani? Do jakiego stopnia można się sprzedać? O tym mniej więcej jest ten film. Jest niezły, choć pomysł ogólny nie powala. Stawiam duży plus za realizację, a w szczególności za oprawę muzyczną.

Płynie szambo, płynie

Chciałem odszukać Gronkiewicz-Waltz wołającą "Do roboty!", nie udało mi się. Ale zawsze człowiek coś znajdzie przy okazji, np. takie forum. Jest to oczywiście typowy ściek internetowy, ale przecież ściek też może być zabawny. Cytaty.
  • Jest to nadal czarna noc dla Polski gdy następna żydowska ekipa (po Wałęsie-Kohne i Kwaśniewskim-Stolzmanie), która uzyskała władzę( Kaczyńscy-Kalkstein) wręcza swoim nagrody i to największym polakożercą i oszustom (jak A.Michnik-Szechter i A.Foxman) szakalulącym Polskę dla swoich żydo-mafijnych interesów na arenie światowej.
  • tusek,co miał dziadka żyda w Wermachcie
  • SIEDZISZ I NIE WIESZ ZE TO SĄ WŁAŚNIE PRAWDZIWI SUPERKATOLICY POLACY NAMASZCZENI PRZEZ KOŚCIÓŁ I JEZUSA!! CO LEZA W DUUU KLECHOM I KOSCIÓŁKOWI WATYKAŃSKIEMU!! TO MAJĄ BYĆ ZYDZI? TO BY DO IZRAELA WYJECHALI! TO WUSA ŻYDZI ŻĄDZĄ WPOLSCE ZAŚ AGENTURA WATYKANU CZYLI KATOLE ZDRAJCY WOLNEJ POLSKI POD WODZA KACZYCH SYNÓW!! !!
    POCZYTAJ CO KOSCIUSZKO TADEUSZ PISAŁ POD KONIEC ZYCIA O KATOLIKACH I KSIEŻACH I KOGO OBARCZAŁ ODPOWIEDZIALNOSCIĄ ZA ZNISZCZENIE POLSKI...
  • Chrystus już cię doświadczył, bo odebrał ci mózg. Masz tam gówno pomieszane z trocinami...
  • Proszę przyjechać do Starachowic i zapytać o matkę Kaczyńskich. Starsi mieszkańcy pamiętają jak była zamknięta w getto a potem ukrywała się w leśniczówce. To tyle w tym temacie. I możecie sobie pisać co chcecie ale fakty są niepodważalne. Ex poseł Nowak pisał coś o Kaczyńskich ale trochę myli fakty. Ale ogólnie można poczytać http://raportnowaka.pl/news.php?typ=news&id=320
Od siebie dodam tę starą prawdę, że Chrystus to Żyd, co czyni wszystkich chrześcijan żydowskimi pachołkami.