Strony

czwartek, 17 maja 2012

Tymczasem na Wisteria Lane

I wszystkie żyły długo i szczęśliwie. A potem umarły. Ale skoro były "gotowe na wszystko", to i na bombę atomową i śmierć wskutek choroby popromiennej lub, co gorsza, ze starości. Widzę, że twórcy Desperate Housewives pozostawili sobie furtkę do kontynuacji, ale przejście jest wąziutkie i niezachęcające. Kwiatek wspomina inny serial, Weeds, mówiąc, że najlepsza jego część to pierwsze sezony w dzielnicy Agrestic. Zgoda, ale myślę sobie, że gdyby nie wyszli poza Agrestic, to tam także spuściłbym już bombkę. Na Weeds mam wciąż jeszcze ochotę. Dla jasności: nie twierdzę, że Desperate Housewives ostatnio jakoś szczególnie podupadło, bo moim zdaniem nie, ale formuła się zużyła doszczętnie. Wcześniej też pewnie były jakieś niedoróbki, ale teraz już ciężko było je znosić. Kolejny sztuczny problem między Tomem i Lynette, dziwne uwagi Carlosa o Gabrielle, która rzekomo wyzbyła się egoizmu... Parę sezonów temu Carlos był niewidomy, Gabrielle harowała na utrzymanie rodziny, zapuściła się i pozbyła wszystkich drogich kiecek. Ale była egoistką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz