Strony

środa, 3 stycznia 2024

Goście z galaktyki Arkana czyli Gosti iz galaksije

Ale bym się zdziwił, gdyby ktoś mi powiedział, że ogląda ten film nie dla beki, ale dlatego, że mu polecono (chyba że polecono, by oglądać dla beki). Pierwszy raz zobaczyłem ten film będąc dzieckiem, całkiem dosłownie, a nie jak Filibert dzieckiem jedynie podszyty. To było dawno temu, kiedy szczerze bawili mnie ludzie, którzy wpadli na absurdalny pomysł, by spotkać się ze przybyszami z kosmosu bez przyodziewku. Była to niejako wizja prorocza, bo rzeczywiście dużo czasu spędzam w Chorwacji na gołych plażach, choć nie po to, by nawiązać kontakt z alienami. Inna scena, którą dzisiaj oglądam bez specjalnych emocji, to przyjęcie weselne z udziałem nieproszonego monstrum, które dokonało potężnej demolki materiału ludzkiego i nie tylko. Dzieckiem będąc ubawiłem się setnie, a dzisiaj tylko jestem w stanie przyglądać się tej niezdarnej animacji i dziwić się, że odważyli się to pokazać. Gdyby ta niezdarność ograniczała się do tej animacji - byłoby może i nieźle. Rzecz w tym, że owi przybysze są materializacją pomysłu pisarza Roberta, co od razu dyskwalifikuje koncept jako poważną fantastykę. Z drugiej strony przecież widać, że nie o poważną fantastykę tu chodziło. A o co chodziło, tak naprawdę nie wiem, bo jako komedia film też nie bardzo dowiózł. Moja specyficzna podnieta w czasie oglądania brała się z konfrontacji mnie dzisiejszego ze mną sprzed lat. Jako podsumowanie nie przychodzi mi na myśl nic trafniejszego niż 1 Kor 13,11.